Friday 16 October 2015

Posprzątaj swą "przeszłość"

Trudno jest, o ile w ogóle możliwe, zmienić cokolwiek na lepsze w tzw. przyszłości, jeżeli nie robimy nic w tym kierunku w teraźniejszości. I to właśnie teraźniejszość jest najlepszym miejscem (innego zresztą nie ma) aby zatroszczyć się o -nazwijmy ją- przyszłą teraźniejszość. Przeszłości nie jesteśmy w stanie zmienić, jesteśmy za to w stanie zmienić nasz stosunek do niej a tym samym jej wpływ na naszą "przyszłość".

Każdy z nas wie, jak ważny jest dom, ten pierwszy, chciałoby się powiedzieć -port, do którego zawijamy z nieznanego nam bliżej kierunku, wprost z gwiazd, kiedy się rodzimy. To nasze pierwsze gniazdo, które zostało uwite z patyków dziedzictwa naszych rodziców i śliny ich miłości. Czasami jest w nim miło i ciepło. Bywa i tak, że czasami przez szpary między patykami przenika do nas chłód a ślina wcale tak świetnie nie wiąże tych domowych ścian. Czasami w tej ślinie jest tak wiele jadu. Aby jak najszybciej móc zacząć funkcjonować w tym świecie, wyfrunąć z gniazda, by uwić w wkrótce swoje własne, mocne i szczelne gniazdko, Natura wyposażyła nas w mechanizmy chłonięcia nowej wiedzy o tym świecie z niesamowitą szybkością, zwłaszcza w pierwszych latach naszego istnienia. Chłoniemy ją od naszego najbliższego otoczenia – najczęściej od naszych rodziców, tak jak ptaki czy małe tygryski. Chociaż jeszcze nie mówimy i nie rozumiemy nic, co inni do nas mówią, to jednak rozumiemy uniwersalny język tego Wszechświata, który instynktownie każe nam przeżyć. Dlatego, jako małe istoty, zaczynamy naśladować naszych rodziców, opiekunów czy po prostu nasze najbliższe otoczenie. Nasze młode umysły, obserwując najbliższe otoczenie, nieświadomie wgrywają sobie każdego dnia program zachowań, bit po bicie, który w przyszłości utoruje nam drogę do dorosłego i bezpiecznego życia. Niestety, czasami programy te są skażone wirusami myślenia i postrzegania naszych pierwszych opiekunów. Wirusami, które następne pokolenia kopiują i obdarowują siebie nawzajem, paradoksalnie dla swojego dobra – aby przeżyć. Niekiedy można usłyszeć, że ktoś zmarł na dziedziczną chorobę rodzinną. A może raczej powinno się powiedzieć, że zmarł na dziedziczny, pozbawiony refleksji, konformistyczny wirus myślenia czy na skażony sposób postępowania?

Wyposażeni w taki bagaż doświadczeń, zapisany w naszej podświadomości, której zadaniem jest nas chronić, za wszelką cenę, wypływamy w podróż zwaną życiem. Żyjemy według programu naszej podświadomości, bo jest to jedyny program, który ona zna.
Nasze wewnętrzne busole prowadzą nas w oparciu o program wgrany nam za młodu dyskietkami słów mamy czy zachowań taty. W dużej mierze patrzymy na świat, trudności czy przyjemności oczami naszych rodziców, przez pryzmat matrycy naświetlonej światłem i ciemnością lat dziecięcych. Mówimy ich językiem, słyszymy ich uszami. Niejednokrotnie, chociaż wzbraniamy się i zaprzeczamy temu, to mimo wszystko czujemy, że tak właśnie jest. Nosimy w sobie lęki przed założeniem swojej własnej rodziny bo ciągle mamy przed oczyma, pozostawiające wiele do życzenia, postawy naszych rodziców.

Zawijamy do portu, który w krótkim czasie okazuje się być prawdziwym piekłem. Uciekamy z niego jak najszybciej, bo nie tak to sobie wyobrażaliśmy, nie tego chcieliśmy dla siebie. Niebawem przekonujemy się, że kolejny port jest taki sam jak ten, z którego dopiero co uciekliśmy, że gniazda, które zaczynamy wić, rozpadają się zanim jeszcze na dobre powstaną. Że wieje tam pustką i chłodem. Zastanawiamy się, dlaczego nasze łajby życia zamiast płynąc, dryfują, znosząc nas ku kolejnym “trójkątom Bermudzkim” Dlaczego tak się dzieje i jak to błędne koło przerwać? Zgodnie z prawem przyciągania, przyciągamy (nasza podświadomość przyciąga) takie okoliczności, ludzi czy sytuacje, które zna, gdyż zakłada, że łatwiej poradzi sobie z tym co zna, niż z tym czego nie. Jeśli mieliśmy szczęście wyrastać w przyjaznym otoczeniu, to i nasze, własne życie będzie szczęśliwe. Może być też tak, że nie mieliśmy tyle szczęścia.

Wiele razy zastanawiałem się, kto tak na prawdę jedzie tym rowerem czy kieruje samochodem. W sposób nieświadomy utrzymujemy równowagę, korygujemy tor jazdy, włączamy kierunkowskazy w ogóle czasami o tym nie myśląc. Nasza podświadomość chętnie i szybko uczy się nowych rzeczy. No bo ile zajmuje nauka jazdy na rowerze? Tydzień, dwa. Można ją również "przeprogramować" i chociaż jest to znacznie dłuższy proces, jest to możliwe. Wtedy, teraźniejszy sposób myślenia, postrzegania i rozumienia świata, zacznie w magiczny sposób zmieniać nasze otoczenie, ludzi, prace i całe nasze życie.

Takie sprzątanie przeszłości można wykonać na wiele sposobów, poprzez szczerą i konsekwentną pracę nad sobą. Są też specjalne programy, które ułatwiają i przyśpieszają ten proces. Jednym z nich jest terapia NEST (New Experience for Survivors of Trauma).

Nierzadko potrzebne jest rozdrapanie starych ran przeszłości i pozwolenie zakrzepłej krwi wspomnień ponownie z nich wypłynąć, by w końcu rany zabliźniły się na nowo, bez śladu. To czas na połamanie źle zrośniętych kości decyzji, aby poskładać je od nowa tak, abym nie tylko lepiej poruszać się po ścieżkach tego świata, ale może i nawet zacząć po nim biegać.

Terapia pomaga zrozumieć przyczyny naszych zachowań, porażek, bólu i ich źródła a już sam fakt ich świadomości i rozumienia dlaczego właśnie tak postępujemy a nie inaczej, zapoczątkowuje zmiany w naszym życiu. Po takim "sprzątaniu", moc przeszłości przestaje na nas tak mocno oddziaływać, słabnie aż w końcu jej cienie przestają padać na nasze tu i teraz. Powoli o niej zapominamy a zaczyna liczyć się tylko teraźniejszość.
Posprzątanie naszej przeszłości jest gwarantem lepszej "przyszłości", której początkiem i końcem jest zawsze i tak .... teraźniejszość.

Paweł






1 comment:

  1. Dokladnie. Podswiadomosc juz ma te wszystkie odpowiedzi ktore potrzebujemy. My czesto kierujemy pytania do innych ludzi myslac ze oni nam podadz cudowne rozwiazanie a tymczasem gdybysmy sie tylko wslychali w siebie to juz i tak wiemy co o jak mamy poczac.

    ReplyDelete